Bardzo dziwny dzień.
Wczoraj strasznie chciało mi się spać ok 12, ale oczywiście, kiedy tylko się położyłam, to mi przeszło. Wściekłam się i wzięłam tabletki nasenne. Spałam po nich jak dziecko. I (na szczęście) nie miałam żadnych snów.
Wczoraj po południu po napadzie postanowiłam przetestować coś dziwnego.
Jak przystało na człowieka XXI wieku sięgnęłam po youtube. I znalazłam hipnozę odchudzającą.
Taak, ja wierząca w naukę,ateistka umiejąca wytłumaczyć logicznie każde nadprzyrodzone zjawisko, postanowiłam spróbować.
Najpierw jednak poczytałam i ustaliłam, że jest to zjawisko w y t ł u m a c z a l n e. Potwierdzone naukowo. Przez to nabrałam nadziei , że ma to sens.
Włączyłam nagranie.
Wykonywałam polecenia głosu.
Wrażenie było podobne do drzemki, ale miałam 100% świadomości (czasem nawet chciało mi się śmiać).
Nie sądzę bym była zahipnotyzowana, bo na to chyba mam za "sztywny" umysł. A cała "drzemka" związana raczej była z koniecznością leżenia z zamkniętymi oczami.
No, ale mniejsza już z moją desperacją.
Dziś rano, chociaż spałam bardzo dobrze (niech żyją prochy!) obudziłam się smutna.
Bez poczucia sensu życia.
W głowie tylko jedna myśl "gdyby nie wczorajszy napad..."
I głos rozsądku: "czasu nie cofniesz..."
A jednak to było do cofnięcia.
Wskoczyłam na rowerek i jeździłam aż nie spaliłam 1000 kalorii.
Zjadłam ogółem 600 kalorii, nawet ciut poniżej.
Byłam na 130 minutowym spacerze.
...
Spaliłam. Kalorie z napadu umarły! Wyrównało się.
Przyszedł też nowy plan. W zasadzie tylko uzupełnienie starego. Zawsze jem poniżej 1000 kalorii. Bilans ma oscylować w granicach 500- 600 ale ja nie wliczam już warzyw i części owoców. Rozliczanie się z każdego listka sałaty chyba nie ma sensu. Oczywiście, będę wliczała bób, ziemniaki, banany, winogrona i czereśnie- to faktycznie ma dużo kalorii.
Czuję się silniejsza.
Szczęśliwsza.
Super pomysł! Na pewno dasz radę! I super z tymi ćwiczeniami! ;*
OdpowiedzUsuńWow! Ile ty jeździłaś na tym rowerku? :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości
Trzymaj sie =]
Witaj skarbie :* "Powracam do żywych" :) Twoje słowa Dziś rano, chociaż spałam bardzo dobrze (niech żyją prochy!) obudziłam się smutna.
OdpowiedzUsuńBez poczucia sensu życia.
W głowie tylko jedna myśl "gdyby nie wczorajszy napad..."
I głos rozsądku: "czasu nie cofniesz..." dały mi takiego kopa, że znów postanowiłam ćwiczyć.Jesteś cudowna, Dziękuję :* Cały Twój post nie jest jakiś mega radosny, a jednocześnie wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Brnij do przodu dziewczyno zasłgujesz na perfekcję! Jestem przy Tobie! twoja *Black Melody* ♥
I jest dobrze. Tak powinno być po napadach.
OdpowiedzUsuńI wierzę, że terasz sobie poradzisz. Napady uczą nas, że nie warto tyle jeść, że potem żałujemy.
Dziękuję za odwiedzanie i czytanie mojego bloga, pozdrawiam, Yuki.
nie przejmuj się aż tak strasznie, to nie musi być tłuszcz, to może być więcej wody, większa kolacja, albo okres się zbliża, żeby nie popadać w paranoje, polecam ci ważyć się w jednym miejscu, na twardej podlodzę, zawsze rano naczczo najlepiej nago :) i na pewno zawsze będzie dobrze :) 3maj się!
OdpowiedzUsuńdzięki za odwiedziny dodam twoj blog do ulubionych
Chyba każda z nas wie co to napad i jakie są jego konsekwencje ale trudno, dokładnie jak napisałaś czasu nie cofniesz, teraz trzeba walczyć o przyszłość :*
OdpowiedzUsuń