Dzisiejsza waga:

jest: 67,1 kg.
Waga mnie nienawidzi.

czwartek, 19 czerwca 2014

leżę jak zwierzę

No własnie- leżę.
Remont w moim pokoju powoli (bardzo powoli) dobiega końca. Wiedziona karcącym głosem mamy i własną nerwicą natręctw, poszłam myć podłogę, która przez malowanie bardzo ucierpiała. Umyłam ją dwa razy. Potem wyszorowałam drzwi i grzejnik i wszystkie szafki. W międzyczasie robiłam obiad(?)- czyli zupę, która miała go udawać.
Padam...
Sprzątanie to jednak najlepsza aktywność fizyczna.



Totalnie opadłam z sił. Do tej pory zjadłam ok 300 kcal, w postaci owsianki i mojej "odchudzającej" zupki.
Ale na pewno coś jeszcze zjem. Zaktualizuję wieczorem.
Waga pokazała o 1 kg mniej, niż wczoraj. Bardzo mnie to cieszy.
***
Do bilansu doszedł obiad. Musiałam go zjeść. Dodatkowe 400 kcal :/
Ale... 700 to i tak niewiele.
Ważne żebym nie miała napadów. Chyba najważniejsze. Lepiej dobić do 1000 kcal i mieć prawdziwą kontrolę nad życiem, a nie taką złudną, która pozwala głodzić się jednego dnia, a żreć jak świnia kolejnego. Żyłam tak bardzo długo. Jak na huśtawce. Jednego dnia 300 kcal, głodówka, 500 kcal... a następnego nawet 5000.
Ból brzucha rano i wieczorem. Czasem senes, czasem wymioty.
Brak sensu życia.
Nigdy więcej
***
A na koniec dnia... dobiłam do 1000 kcal. Nie żałuję. Byłam na rowerze i spaliłam sporo. Poza tym, to sprzątanie, też robiło swoje. Byłam blisko napadu, muszę przyznać, że bardzo blisko. Nie miałam jak zapalić, bo naokoło ludzie, w domu rodzice itp. Zjadłam więc trochę mięsa z obiadu i kanapkę z szynką. Wypiłam colę 0.
Dziś wygrałam.


8 komentarzy:

  1. Bilans i tak masz ładny :)
    PS. Tutaj ChI, tamtego bloga musiałam usunąć, ten jest nowy: http://wojna-o-siebie.blogspot.com/
    Trzymaj się =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że zmieniłaś podejście ;] Masz absolutną rację, lepiej zjeść troszkę więcej nie przekraczając swojego limitu niż się głodzić. Oby Ci cały czas szło tak dobrze, pozdrawiam, 3maj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem co czujesz :). Sama przechodziłam przez wymiotowanie, napady etc. Pamiętam jak wtedy bardzo nienawidziłam siebie. Ale to było głupie. Ana jest lepsza od Bulimii - teraz wiem że nie nalezy isć na skróty
    CHUDOSĆ!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  4. O no i bardzo fajnie:)
    Powiem Ci, że też zjadłam dziś dużo. I również nie żałuję. Spalone, więc nie przytyjemy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana :* Jestem po raz pierwszy, ale nie ostatni. Mogę to obiecać. Też coraz częściej brak mi sił na cokolwiek, ale sie nie poddaję. Bilans i tak bardzo dobry więc nie ma czym sie przejmować :) Pozdrawiam *Black Melody* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz racje sprzątanie męczy, ale to dobrze :). Bilans ładny. Trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy sprzątaniu dużo spaliłaś, więc spokojnie, bilans zmalał o dużo :)
    Sądzę, że która do końca wakacji schudnie więcej, jest świetnym planem :) A co do szybkości metabolizmu, uwierz, mój wcale nie pracował... A teraz nie mam z nim najmniejszych problemów. Od razu też nie będzie zmiany jakiejś super, ale z czasem zobaczysz ogromną różnicę. Musisz to powolutku odbudować ;* Damy razem radę! Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję za odwiedziny u mnie :)
    Gratuluję wytrwałości i wygranej. Oby ta siła Cię nie opuszczała. Jak ma w zwyczaju powtarzać Red Queen: słabość to ułuda. To mądra dziewczyna, watro jej słuchać :)

    OdpowiedzUsuń