Dzisiejsza waga:

jest: 67,1 kg.
Waga mnie nienawidzi.

sobota, 21 czerwca 2014

Chcesz wybaczyć sobie przeszłość? Usuń ją.

Bardzo dziwny dzień.
Wczoraj strasznie chciało mi się spać ok 12, ale oczywiście, kiedy tylko się położyłam, to mi przeszło. Wściekłam się i wzięłam tabletki nasenne. Spałam po nich jak dziecko. I (na szczęście) nie miałam żadnych snów.
Wczoraj po południu po napadzie postanowiłam przetestować coś dziwnego.
Jak przystało na człowieka XXI wieku sięgnęłam po youtube. I znalazłam hipnozę odchudzającą.
Taak, ja wierząca w naukę,ateistka umiejąca wytłumaczyć logicznie każde nadprzyrodzone zjawisko, postanowiłam spróbować.
Najpierw jednak poczytałam i ustaliłam, że jest to zjawisko w y t ł u m a c z a l n e. Potwierdzone naukowo. Przez to nabrałam nadziei , że ma to sens.
Włączyłam nagranie.
Wykonywałam polecenia głosu.
Wrażenie było podobne do drzemki, ale miałam 100% świadomości (czasem nawet chciało mi się śmiać).
Nie sądzę bym była zahipnotyzowana, bo na to chyba mam za "sztywny" umysł. A cała "drzemka" związana raczej była z koniecznością leżenia z zamkniętymi oczami.
No, ale mniejsza już z moją desperacją.
Dziś rano, chociaż spałam bardzo dobrze (niech żyją prochy!) obudziłam się smutna.
Bez poczucia sensu życia.
W głowie tylko jedna myśl "gdyby nie wczorajszy napad..."
I głos rozsądku: "czasu nie cofniesz..."
A jednak to było do cofnięcia.
Wskoczyłam na rowerek i jeździłam aż nie spaliłam 1000 kalorii.
Zjadłam ogółem 600 kalorii, nawet ciut poniżej.
Byłam na 130 minutowym spacerze.
...
Spaliłam. Kalorie z napadu umarły! Wyrównało się.
Przyszedł też nowy plan.  W zasadzie tylko uzupełnienie starego. Zawsze jem poniżej 1000 kalorii. Bilans ma oscylować w granicach 500- 600 ale ja nie wliczam już warzyw i części owoców. Rozliczanie się z każdego listka sałaty chyba nie ma sensu. Oczywiście, będę wliczała bób, ziemniaki, banany, winogrona i czereśnie- to faktycznie ma dużo kalorii.
Czuję się silniejsza.
Szczęśliwsza.

6 komentarzy:

  1. Super pomysł! Na pewno dasz radę! I super z tymi ćwiczeniami! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Ile ty jeździłaś na tym rowerku? :)
    Gratuluję wytrwałości
    Trzymaj sie =]

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj skarbie :* "Powracam do żywych" :) Twoje słowa Dziś rano, chociaż spałam bardzo dobrze (niech żyją prochy!) obudziłam się smutna.
    Bez poczucia sensu życia.
    W głowie tylko jedna myśl "gdyby nie wczorajszy napad..."
    I głos rozsądku: "czasu nie cofniesz..." dały mi takiego kopa, że znów postanowiłam ćwiczyć.Jesteś cudowna, Dziękuję :* Cały Twój post nie jest jakiś mega radosny, a jednocześnie wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Brnij do przodu dziewczyno zasłgujesz na perfekcję! Jestem przy Tobie! twoja *Black Melody* ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. I jest dobrze. Tak powinno być po napadach.
    I wierzę, że terasz sobie poradzisz. Napady uczą nas, że nie warto tyle jeść, że potem żałujemy.
    Dziękuję za odwiedzanie i czytanie mojego bloga, pozdrawiam, Yuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie przejmuj się aż tak strasznie, to nie musi być tłuszcz, to może być więcej wody, większa kolacja, albo okres się zbliża, żeby nie popadać w paranoje, polecam ci ważyć się w jednym miejscu, na twardej podlodzę, zawsze rano naczczo najlepiej nago :) i na pewno zawsze będzie dobrze :) 3maj się!
    dzięki za odwiedziny dodam twoj blog do ulubionych

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba każda z nas wie co to napad i jakie są jego konsekwencje ale trudno, dokładnie jak napisałaś czasu nie cofniesz, teraz trzeba walczyć o przyszłość :*

    OdpowiedzUsuń